Articles

hanging on in quiet desperation is the English way

piosenka odnosi się oczywiście do narodu i myślę o dyscyplinie, w której być może nie jesteśmy tak cicho.

tutaj są dwa stycznie związane artykuły i oba są stycznie związane z angielskim, tak wiele stycznych tutaj. Po pierwsze, Artykuł w Inside Higher Ed O przemyślenia UC Irvine w jaki sposób będą finansować swoje humanistyczne programy doktoranckie: a 5 + 2 model, w którym ostatnie dwa lata są Postdoctoral teaching fellowship. Angielski Irvine ’ a nie przyjął go (może w przyszłości tak będzie), ale jest to wysiłek, aby stawić czoła wyzwaniom edukacji humanistycznej, przed którymi stoi wiele dyscyplin, w tym nasza własna. W drugim artykule, redakcyjnym naprawdę w Kronice, Eric Johnson argumentuje przeciwko postrzeganiu (i rzeczywistości), że uczelnia powinna być miejscem szkolenia pracowników. Jest to, innymi słowy, argument na rzecz sztuk wyzwolonych, ale jest również argumentem na rzecz bardziej fundamentalnych (tj. mniej stosowanych, komercyjnych) badań naukowych.

obawy te wiążą się z popytem na bardziej liberalną edukację artystyczną i wynikającym z tego rynkiem pracy, który tworzy, aby złagodzić presję na Programy Studiów Humanistycznych.

oto trzeci argument. Przyjmijmy argument, że specjalistyczne profesjonalizowanie studiów licencjackich jest niesprawiedliwe dla studentów. Stawiają całe ryzyko na studentów, którzy muszą mieć nadzieję, że ich szczególna nisza jest poszukiwana po ukończeniu studiów, a w rzeczywistości, że pozostaje popyt. W związku z tym myślę, że Johnson argumentuje, że wszyscy (z wyjątkiem być może korporacji, które czerpią zyski) powinni się zgodzić: że korporacje powinny ponosić część ryzyka/kosztów specjalistycznych szkoleń w miejscu pracy, ponieważ one również wyraźnie czerpią zyski.

może uda nam się zastosować tę logikę do programów studiów humanistycznych i akademickich rynków pracy. Zdaję sobie sprawę, że istnieje różnica między stopniami licencjackimi i magisterskimi, a te ostatnie mają na celu profesjonalizację. Ale czy ta profesjonalizacja musi być tak hiper-wyspecjalizowana, aby sprostać wymaganiom rynku pracy? Zdaję sobie sprawę, że od strony poszukiwania pracy ułatwia to zawężenie pola kandydatów w ten sposób. A ponieważ istnieje tak wiele osób poszukujących pracy tam, to ma sens, aby domagać się konkretnych umiejętności. Dlatego korporacje to robią. Przypuszczam, że można założyć, że to system merytokratyczny, ale my tak naprawdę nie myślimy, prawda? Jeśli wyobrazimy sobie, jak wyglądał stopień doktora nauk humanistycznych, studenci mogą łatwo ukończyć jeden za 3 lub 4 lata. Nie, Nie byliby hiper-wyspecjalizowani, i tak, wymagaliby szkolenia w miejscu pracy. Ale czy nie skończyliśmy mówić, że pracodawcy powinni wziąć na siebie część tego ciężaru?

Oto drugi kawałek… nawet jeśli ktoś zaakceptuje argument (a ja to robię), że undergrads nie powinny być zmuszane do wykonywania specjalistycznych stopni professionalizing, to nie logicznie wynika, że zamiast tego powinni realizować edukację sztuk wyzwolonych, która pozostaje zakorzeniona w ubiegłym wieku.

moim zdaniem, zamiast tworzyć bardziej hiper-wyspecjalizowane doktoraty humanistyczne, wszystkie z nadzieją, że ich Specjalna marka specjalności będzie gorąca we właściwym czasie, aby mogli dostać pracę na etacie, gdzie są przygotowani do badań i nauczania w wąskich obszarach wiedzy, powinniśmy stworzyć bardziej elastycznych intelektualistów: nie” generalistów”, ale adaptacyjnych myślicieli i aktorów. Z pewnością wiemy już, że profesorowie często uczą poza swoimi specjalizacjami, na kursach wprowadzających i innych kursach serwisowych na Wydziale. Wszystko to wciąż ma na celu stworzenie tożsamości dyscyplinarnej. Ta nowa wersja doktorantów nie byłaby ukształtowana przez pedagogikę mini-me; nie utożsamialiby się z dyscypliną wymagającą powielania.

więc jaki program nauczania miałby taki Wydział? Ciężko powiedzieć dokładnie. Ale mam nadzieję, że taki, który byłby bardziej sensowny dla większej liczby studentów niż to, co jest obecnie w ofercie. Taki, który oferowałby bardziej bezpośrednie przygotowanie do życia zawodowego po studiach bez wąskiego przygotowania studentów do jednego tytułu zawodowego. Z kolei kształcenie doktoranckie może przesunąć się w celu przygotowania przyszłego wydziału do tej pracy, a nie do XX-wiecznych prac, którymi obecnie się zajmuje. Mogę sobie wyobrazić, że wielu humanistów może uznać taką zmianę za anty-intelektualną, ponieważ, kiedy przychodzi do tego, mogą sobie wyobrazić, że opanowali rynek jako intelektualista. Może mają rację. Z drugiej strony, jeśli bycie intelektualnym pozostawia jeden poznawczo podcięty i niezdolny do zmiany, hiper-wyspecjalizowany kwiat gorącej chaty, to w końcu nie jest bardziej pożądany niż inne formy profesjonalizacji, które krytykujemy.//

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *